Nowe wydanie starej książki - skok na kasę, czy odświeżenie serii?

Witam Was i zapraszam do kolejnych, drugich "Pogadanek" na tym blogu. Na dzisiejszy ruszt trafia temat, do którego stworzenia zainspirowało mnie nowe wydanie jakże popularnej niegdyś i dziś  serii książek pt. "Harry Potter". Chodzi mi tu konkretnie o "Odświeżanie serii" nowymi wydaniami, jakie różnią się od starych wszystkim i niczym - tekst pozostaje ten sam, lecz inne rzeczy, maści kosmetycznej, ulegają "odnowieniu".
Moje pytanie brzmi: Czy taki zabieg to skok na kasę? 

 Żeby sobie odpowiedzieć na to pytanie, musimy pomyśleć o innych: Dlaczego tak się dzieje? Co jest powodem "Odświeżania serii"? Czy na pewno tylko pieniądze?

Przypomnijmy sobie, iż taki zabieg stosuje się już od jakiegoś czasu. Z pewnością istotną, jeśli nie najważniejszą rolę grają tutaj pieniądze. Tak, czy inaczej, przy ich boku stoją również inne potrzeby, choćby edukacyjne. Bowiem ileż to w Polsce znajduje się wydań książek autora Adama Mickiewicza, czyli pana, którego każdy dzięki szkole zna, tak więc i dzięki lekturom? Wiele już pokoleń czytało jego "słowo", wiele jeszcze przeczyta. Lecz czy byłoby to możliwe, bez odświeżania tejże książki nowymi wydaniami? Osobiście myślę, że dziecko, które zobaczyło by wydanie "Pana Tadeusza" sprzed kilkudziesięciu lat, uciekło by z krzykiem i wróciło do gry komputerowej. Wiem, wiele osób nie trzeba zniechęcać do czytania tej lektury z odświeżonym designem, ale to już zostawię bez komentarza (albo zostawię: osobiście ich rozumiem :p).  
Jaki wniosek można z tego wyciągnąć? Taki, że w tym przypadku, nowe wydania mają zachęcać nowe pokolenia do czytania, aby dana książka/seria książek nie uległa zapomnieniu, tak samo jak jej autor. Tyczy się to lektur, samego "Harrego Pottera", jak i innych powieści. Tak właśnie uważam: Jednym z wielu powodów, gdzie zysk i przemyślany marketing mają istotną rolę (w końcu nowe wydanie Harrego pojawiło się niedługo przed jego ósmą częścią), jest remake, czyli "odrodzenie" serii.

Co mogło by jeszcze kierować producentów do tego zabiegu? Nie wiecie? Popatrzcie sobie na te okładki z Wiedźmina:
Czy coś istotnego rzuca się Wam w oczy? Odstawmy białe tło na bok xD Czyżby to były postaci z gry? No właśnie: Nowe wydania mogą służyć również promowaniu książki poprzez grę, lub na odwrót. 
Wiadomo, że dobra gra komputerowa zyska większą sławę od dobrej książki, tak więc aby zachęcić graczy do czytania, stosuje się właśnie taką technikę. Jest to bardzo wygodne dla obu stron (producenta gry, oraz autora książki), ponieważ działa tutaj tzw. symbioza: nikt na takim działaniu nie traci. Zarówno autor, jak i producent gry, zyskują.
Przypomnę, że nie tylko o gry tu chodzi, ale również i o seriale (no i filmy):



Może jeszcze trochę rozwinę termin "zysk", który parę razy się pojawiał. Nie zrobię tego pod kątem jego definicji, a tego, co się kryje za nim w tym temacie. Czyli: na czym producenci, którzy wydają nowe wydania starych książek zyskują?
Otóż w wielkim stopniu na fanach. Wiadomo, jak to jest: fani i tak kupią. Tak więc możemy tutaj zobaczyć coś, co z reguły jest mało zauważalne: tylko powieści, które zdobyły wielką sławę, mogą liczyć na nowe wydanie. Powieści, dzięki którym producenci, przez odświeżenie serii mają pewny zysk.
Dochodzą do tego też Ci, co nigdy nie czytali danej książki, ale oglądali z niej filmy.  Nie jestem jednym z nich, jeśli chodzi o Harrego Pottera, lecz domyślam się, że w czasie wpatrywania się w te - powiedzmy sobie szczerze - piękne okładki, taki delikwent może sobie pomyśleć: "Hmm.. może się jednak skuszę? W końcu zawsze chciałem przeczytać". Tak więc nowy wygląd z pewnością jest rzeczą, która może skusić, a więc i przynieść więcej zysku dla wiadomych osób.

Jak widzicie, wielkiej filozofii tu nie ma. Jedno (skok na kasę) drugiego (odświeżenie serii) nie wyklucza, a wręcz przybliża do siebie. Mimo wszystko uważam, że głównym celem producentów jest skok na kasę. Lecz czy powinniśmy mieć do nich o to jakieś pretensje? Nie. W życiu. 

Pozostaje pytanie o de mnie, czyli od kogoś, kto się zaopatrzył w najnowsze wydanie Harrego Pottera: Czy według Was opłaca się kupić nowe wydanie książki, jeśli już posiadacie stare? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie... dlaczego? 
Zachęcam do dyskusji :)

4 komentarze:

  1. Dla wydawnictwa są to duże zyski, ale rzeczywiście trudno im się dziwić, w końcu to bardzo dobra forma promocji przy okazji premiery "Przeklętego dziecka". Za to ja nie do końca rozumiem sens kupowania całej serii w nowych wydaniach, kiedy posiada się ją w tych starych. Mimo wszystko sądzę, że wydawnictwo miało dobry pomysł, tym bardziej, że tak jak mówisz, jest wiele książek, które również wydawane są ponownie, bo po wielu latach po prostu nowe okładki bardziej zachęcają do ich przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Wydaje mi się, gdyby nie premiera tej książki, nawet by nie pomyśleli, żeby odświeżyć serię Harrego.
      Paradoksalnie się z Tobą zgodzę. Nie warto kupować nowych wydań, skoro ma się te stare, bo to wysokie koszty. Mimo wszystko mam teraz fajne zajęcie, bo na instagramie wrzucam po kolei fotki każdej części :D

      Usuń
    2. No ale zawartość portfela stopniała. Oj, i to jak.

      Usuń
  2. Witam! :)
    Ciekawy temat poruszyłeś.
    Ja osobiście uważam, że to rzeczywiście skok na kasę. Niby po co to robią? Chcą mieć na tym zysk.
    Nie sądzę, żeby kupowanie tej samej książki w innym wydaniu było sensowne. Po prostu tego nie rozumiem. Ok, niektórzy chcą mieć ładną kolekcję itd., ale czy nie jest to poniekąd marnowaniem pieniędzy? Treść się nie zmienia, a jedynie mamy nową, "odświeżoną" wersję książki.
    Z tymi nowymi wydaniami też nie jest taka prosta sprawa. O co mi chodzi? Podam na moim przykładzie. Dostałam Wiedźmina Krew Elfów i Czas Pogardy w prezencie jeszcze w starym wydaniu (w sensie nie tym z gry), a gdy chciałam sobie uzupełnić kolekcję okazało się, że w księgarni jest tylko to nowe wydanie. Chciałam sobie książki zamówić, ale uprzedziła mnie koleżanka i sprezentowała resztę w nowym wydaniu. I w ten oto sposób mam różne wydania. Super. :/ To taki jeden z minusów.
    O! Albo Igrzyska Śmierci. Jest ta filmowa okładka i ta normalna.
    Dobra, już kończę to moje narzekanie. ;)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń