Daniel i jego wynalazek

Uwaga: przed przeczytaniem tego, zobacz pierwszą część "Daniel i jego bezsensowna przygoda"

Sens bezsensowności nabiera sensu, jeśli jej sens jest dostatecznie bezsensowny.


Długie miesiące ciężkiej pracy, wiele tygodni wyrzeczeń, oraz wylanych łez przeżył Daniel. Jego czaszka pękała już pod naporem uderzania się w głowę dwa razy większą lampą niż zwykle. Jednak było warto. Przez całe te dni starał się opatentować wynalazek swego życia. Udało mu się. Wymyślił...

- Koło na barany! - Krzyknął szczęśliwy, od razu wpadając na wspaniałą nazwę tego cudownego, półtorametrowego kija, zakończonego szpikulcem.

Miał zamiar do czegoś to przeznaczyć, jednak dał sobie chwilę przerwy. Podczas niej, z nudów stworzył Karabin ak-47, którego nazwy zapomniał, więc zwał go po prostu "kałasz". Nie był tak bardzo dumny z tego wynalazku, co z kola na barany, ale uznał, że przyda się do orania ziemniaków.

- Hmmm do czego to przeznaczyć? - Te pytanie sobie zadawał jeszcze dwa lata temu, gdy to nie miał zielonego pojęcia, że coś wymyśli. Za to posiadał czerwone, lecz obecnie nie bardzo go to obchodziło.

Po przeznaczonej przerwie zjadł sobie eukaliptusa i wyszedł z domu. W jego głowie pojawiło się pytanie sprzed lat. Już wiedział, co zrobić. Ruszy do myśliciela Rafała! Ten z pewnością da mu cenną radę.

Obecnie mieszkał on w górach, gdyż - jak powiedział podczas ostatniej rozmowy z nim - nic się nie stało. Miał tam swój nowy domek, tym razem nie z drewna, a z kamienia. Mianowicie przytulną jaskinię.

Droga do niej nie była aż tak długa, jak do morza, nadal pełnego brązowej mazi. Niestety mknęła pod górę, co mogło nieco utrudnić sprawę.

Przed wyruszeniem w podróż, Daniel walnął się jeszcze parę razy lampą z nawyku, lecz niestety ona mu pękła.

Jego życie straciło sens... był już stracony...

Mimo tego ruszył szczęśliwy wprost do jaskini Myśliciela Rafała, ponieważ dzisiejszego wieczoru miał się pojawić kolejny odcinek serialu "Za głupcy, za wredni", którego niestety nie oglądnie przez podróż.

Koło na barany wprost idealnie posłużyło do upolowania zwierzyny, oraz jako "trzecia noga". Troszkę gorzej sprawdzało się w rąbaniu drewna, jak i podczas mycia zębów. Mimo wszystko, w czasie wieczornego ogniska, Daniel miał ciągle nadzieję, że Myśliciel Rafał wymyśli dla niego jakieś dobre zastosowanie.

Na drogę wziął ze sobą również Kałasza, ponieważ wprost uwielbiał ziemniaki. Z dodatkiem mięsa potrawa okazała się być idealna. Przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż wilki zajęły się najpierw nią, a dopiero później nim.

Następnego ranka drzemał już pod jaskinią Myśliciela Rafała. Jakim cudem, zapytacie? O dziwo jest logiczne wytłumaczenie tegoż zjawiska. Ano w nocy musiał uciekać przed wspomnianymi wilkami, gdyż one nie okazały się tak litościwe, jak pamiętne stado niedźwiedzi. Mimo wszystko Morgan Freeman wskazał mu wejście do kryjówki, gdzie przeczekał niebezpieczeństwo i zjadł, tym razem soczystą gruszkę, z dodatkiem szczypty marcepanu.

Tak więc po dobrze wyspanej nocce, postawił pierwszy krok w jaskini, który odbił się echem po ścianach.

- Myślicielu Rafale, doskwiera mi problem wielkiej wagi! - powiedział głośno, a jego głos został spotęgowany przez akustykę pomieszczenia.

- To dobrze, już idę ci pomóc - odpowiedział mu niedźwiedź.

Daniel o dziwo chwilę się zastanowił. Naprędce wyjaśnił:

- Nie, nie, panie niedźwiedziu! Ja do Rafała, a nie do pana!

Nagle z mroku wyłonił się olbrzymi niedźwiedź.

- Niestety, Danielu, zjadłem go.

- Aha - rzekł Daniel - to nic. A czy pan mógłby mi pomóc, panie niedźwiedziu?

Niedźwiedź wydawał się zadowolony z prośby.

- Oczywiście! W czym rzecz, Danielu?

Daniel po chwili wytłumaczył niedźwiedziowi wagę problemu.

-... i nazwałem to coś - wskazał palcem na kij, który trzymał w ręku - Kołem na barany!

- Hmm... - mruknął niedźwiedź, drapiąc się po głowie - jeśli jest to koło na barany, to może niech to będzie - Daniel spostrzegł błysk w jego oku - kołem na barany!

Daniel nie mógł się posiąść z radości.

- Genialne! - Wykrzyknął.

Spędził z niedźwiedziem bardzo upojny wieczór, w ramach podziękowań za pomoc. W pewnym momencie zapytał z ciekawości:

- Panie niedźwiedziu, a dlaczego pan zjadł Myśliciela Rafała?

- Ciężka sprawa, Danielu - zaczął niedźwiedź, kręcąc głową z zażenowania - otóż niedawno zginęła cała moja rodzina, a trop mordercy prowadził właśnie do byłej chatki Myśliciela Rafała.

Danielowi zaczęło bić mocniej serce. Wiedział bowiem, że przyczyną ich śmierci jest właśnie On - Daniel. To on wyruszył do Rafała i to jego tropem szedł pan niedźwiedź. Złapał nie tę osobę. Myśliciel Rafał zginął na marne...

- Ha! - jeszcze przed wyrzutami sumienia zaśmiał się, następnie wyjaśnił, śmiejąc się do rozpuku - panie niedźwiedziu, to prze ze mnie pana rodzina nie żyje, nie przez Rafała!

Ich śmiechom nie było końca.

- Głupi ja - w jego oczach błyszczały już łzy ze śmiechu - no trudno, zdarzają się pomyłki.

- No cóż, grunt to się nie martwić! - pocieszył niedźwiedzia Daniel - panie niedźwiedziu, będę się już zbierał, bo późna pora nastała.

- Okey, bro - odpowiedział sloganem niedźwiedź - do zobaczenia, Danielu!

- Pa!

Niestety podczas drogi powrotnej Daniel hasał. W pewnym momencie potknął się o kamień i zabił o swój wynalazek - o koło na barany. Wynalazek, który w końcu znalazł swoje zastosowanie i sprawdził się w tym wyśmienicie.

Jak to mówią: karma się zwraca: i po posiłkach i w sprawach moralnych!


Paweł "Żaku" Żak

2 komentarze:

  1. "- Nie, nie, panie niedźwiedziu! Ja do Rafała, a nie do pana!
    Nagle z mroku wyłonił się olbrzymi niedźwiedź.
    - Niestety, Danielu, zjadłem go.
    - Aha - rzekł Daniel - to nic. A czy pan mógłby mi pomóc, panie niedźwiedziu?"
    To był moment, w którym pomyślałam: "Jak zwykle, mój ulubiony bohater jest martwy!".

    "- Ha! - jeszcze przed wyrzutami sumienia zaśmiał się, następnie wyjaśnił, śmiejąc się do rozpuku - panie niedźwiedziu, to prze ze mnie pana rodzina nie żyje, nie przez Rafała!
    Ich śmiechom nie było końca.
    - Głupi ja - w jego oczach błyszczały już łzy ze śmiechu - no trudno, zdarzają się pomyłki."
    A to był moment, w którym niedźwiedź stał się moim ulubieńcem.

    To aż śmieszne, ile emocji wywołało u mnie to opowiadanie. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ono miało być wzruszające i pełne dramatyzmu. Cieszę się, że udało mi się to oddać.
      XDDD

      Usuń